środa, 22 sierpnia 2012

Dziś z mojej strony tylko przepis na babcine ciasteczka amoniaczki. Serdecznie je polecam! :D

Potrzebne nam będą:
- 330 g śmietany 12%,
- 3 żółtka,
- 2 jajka,
- szklanka cukru,
- 1 łyżka amoniaku w proszku, -
- 3/4 margaryny,
- 2 łyżki smalcu,
- 4 szklanki mąki,

Jak to zrobić:
W kubeczku łyżką łączymy jajka, żółtka, cukier, śmietanę i amoniak. Odstawiamy na 15 minut. Na stolnicy mieszamy margarynę ze smalcem. Łączymy z przesianą mąką. Dodajemy masę z kubeczka i zagniatamy ciasto. Rozwałkowujemy je i wykrawamy ciasteczka. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i posypujemy cukrem. Pieczmy w piekarniku rozgrzanym do 150 stopni na złoty kolor. W trakcie pieczenia możemy delikatnie podkręcać temperaturę, jednak nie przekraczajmy 200 stopni. 

Przepraszam, że dzisiaj tak szybko, jednak jutro postaram się o bardziej rozbudowany post. 

czwartek, 16 sierpnia 2012

Cześć! Już niedługo koniec wakacji, więc tak jak mówiła Ola- trzeba wykorzystać ten czas jak najlepiej. Dziś tak dla odmiany napiszę o Lublinie. Włochy, Francja, Hiszpania, mmm... cudownie! Jednak nie możemy zapominać o naszej ojczyźnie, która jest równie piękna. Byłam dzisiaj na wycieczce po Lublinie i zdziwiłam się, że to z pozoru małe miasteczko kryje tak piękne wnętrze. Pierwszym punktem mojej wycieczki był obóz koncentracyjny na Majdanku. Mimo, że to smutne, pełne bólu miejsce to jednak warto to zobaczyć i przekonać się jacy dziś jesteśmy szczęśliwi. Drugim punktem była katedra. Kościół cały w malowidłach znanych malarzy oraz ''cudowny obraz'' Matki Boskiej Częstochowskiej. Po niedzielnej mszy, podczas modlitwy wierni zobaczyli krwawe łzy płynące z prawego oka postaci na obrazie. Trzecim punktem wyprawy było centrum Lublina. Krakowskie Przedmieście i Stare Miasto. Brama Krakowska z obrazem Św. Antoniego, Trybunał Koronny, zamek królewski(czarcia łapa), czy ul. Ku Farze. Małe niepozorne miasteczko Lublin, która zdecydowanie warto zobaczyć!




~Klaudia

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Długo nas nie było, ale już wróciłyśmy i bierzemy się do roboty. Ostatnie trzy tygodnie wakacji trzeba wykorzystać jak najlepiej, więc póki mam dużo wolnego czasu postaram się dodawać tutaj duuużo ciekawych postów ;). Mam nadzieję, że nudy nie będzie ;)


Im łatwiejszy przepis, tym mam z nim większy problem. Naprawdę. Tak to już ze mną jest, że nie potrafię zrobić naleśników, które byłyby zarazem pyszne, miały idealny kolor oraz kształt i grubość. To samo było jeszcze niedawno z jajkami na twardo i sadzonymi. Dobrze, że przynajmniej makaron i wodę na herbatę umiem ugotować! Gdyby nie ostatnia wizyta u mojej babci, do tej listy dołożyłabym jeszcze biszkopt. Najzwyczajniejszy w świecie biszkopt. Do tej pory wychodził mi on pod każdym względem nie taki, jakiego bym chciała zjeść. Jednak wystarczyło podglądnąć, jak robi to moja rodzinna mistrzyni - i oto mogę szczerze wyznać "potrafię upiec biszkopt!". Najfajniejsze w tym cieście jes to, że można tworzyć z nim miliony kompozycji ulubionych smaków w postaci dodatków - owoców, ekstraktów, galaretek, kremów itd, tworząc własne, unikatowe przepisy. Ja dziś Wam zaproponuję biszkopt z jabłkami, który w swej prostocie z pewnością podbije wasze podniebienie! :)



Przepyszny biszkopt babuni, doskonały w swej prostocie! Polecam! 


Potrzebne nam będą:


- 7 jajek,
- 1 szklanka cukru,
- 2 szklanki mąki,
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia,
- 2 łyżki octu,
- ok. pół szklanki oleju,
- pokrojone w cząstki/plasterki obrane jałbka (nie należy dodawać ich zbyt dużo, bo biszkopt będzie wolniej rósł).


Jak to zrobić:
Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia. Białka oddzielamy od żółtek, wlewając białka do dużej miski. Ubijamy je, co jakiś czas wsypując partię cukru. Ważne jest, aby ubijając wykonywać ruchy w jednym kierunku od spodu do góry, aby "napowietrzyć" nasze ciasto. Nie przestając ubijać, dodajemy kolejno po żółtku, miksując po każdym dodaniu. Ciągle miksując wlewamy ocet i olej. Odkłądamy mikser, nie będzie nam już potrzebny. Na powierzchnię masy wsypujemy połowę mąki wymieszanej z proszkiem do pieczenia i mieszamy całość ruchami w jedną stronę od spodu do góry, by "napowietrzyć". To samo robimy z drugą połową mąki, aż do uzyskania głądkiej masy bez grudek. Nastawiamy piekarnik na 50 stopni. Dużą prostokątną formę wykładamy apierem do pieczenia, na którym rozsmarowujemy odrobinę oleju. Wylewamy ciasto, delikatnie, aby niepotrzebnie nie przemieszywać wygładzamy powierzchnię. Głeboko wtykamy pionowo jabłka w powierzchnię ciasta. Wtawiamy je do piekarnika. Po upływie 10 minut zwiększamy temperaturę, jednak nie przekraczamy 100 stopni. Pilnując nasz biszkopt i obserwując jak rośnie, podkręcamy delikatnie temperaturę co jakiś czas, jednak nie przekraczamy 150 stopni. Ważne jest, aby biszkopt zbyt szybko nie urósł. Kiedy powierzchnia będzie już złocisto brązowa, sprawdzamy patyczkiem czy jest ono wewnątrz suche. Jeśli nie, pieczemy do uzyskania takiego efektu. Studzimy ciasto na zewnątrz piekarnika. Smacznego! :D

~Ola