środa, 31 października 2012

"A w Krakowie spadł śnieg. Całe szczęście, że wyciągnęłam wcześniej zimowe buty, bo cóż by to była za przyjemność chodzić w taką pogodę w trampkach..."
Był to początek wersji roboczej postu, który chciałam dodać wczoraj. Jednak w końcu tego nie zrobiłam. I dobrze! Bo po śniegu już nie ma śladu! Wszystko stopniało! Jest jedna wielka ciapa, czyli to, czego w jesieni/zimie nie lubię najbardziej.
Za to jutro jest Halloween, z którego cieszę się bardzo! Na pewno spróbuję zrobić coś z dyni, jeszcze nie wiem, co to dokładnie będzie - czy lampion, czy może jakaś potrawa albo ciasto... W każdym razie mam głowę pełną pomysłów, i na pewno któryś z nich zrealizuje.
U mnie długi weekend zaczyna się już dziś! Przyda mi się 5 dni błogiego leniuchowania, chwili wytchnienia po ostatnich szaleńczych trzech tygodniach... Dlatego już jutro szykujcie się na nowy post, bo na pewno Was czymś zaskoczę :D
Ostatnio Klaudia pisała o wspomnieniach z wakacji, dlatego ja również wpisuję się dzisiaj w ten klimat :p. Jakoś tak zatęskniłam za długimi, słonecznymi dniami, chodzeniem spać baaardzo późno, oglądaniem filmów lub głupich seriali po nocach i leżeniem godzinami na kanapie brzuchem do góry! Ale nic nie trwa wiecznie, więc trzeba się odnaleźć tu i teraz, w roku szkolnym, jesieni... Dlatego, aby powspominać trochę tamte wspaniałe chwile, podaję dzisiaj bardzo łatwy przepis na grillowanego kurczaka, na którego natknęłam się dwa lata temu, właśnie na wakacjach. A że grill to typowo letnia atrakcja, do tego jeszcze lekka sałatka i słodziutkie pianki. <a pupa rośnie!> :D

Grillowany kurczak czosnkowy

Potrzebne nam będą:
- dwie średniej wielkości piersi z kurczaka,
- dwa ząbki czosnku,
- śmietana 12 %,
- majonez,
- sól,
- pieprz.

Jak to zrobić:

Kurczaka myjemy, kroimy na dosyć długie paski (takie, aby później nadawały się na nabicie na patyczek do szaszłyków). Doprawiamy solą i pieprzem. Czosnek kroimy bardzo drobno. Śmietanę i majonez mieszamy razem (ma być tego tyle, by starczyło jako marynata do kurczaka). Dodajemy czosnek, wszystko mieszamy,  w razie potrzeby dolewamy odrobinę wody, by całość nie była za gęsta. Gotową mieszanką marynujemy kurczaka około 30 min, następnie nabijamy go na patyczki do szaszłyków, robiąc 'spiralę'. Grillujemy mięso do momentu, kiedy będzie ono upieczone w środku, a na zewnątrz będzie delikatne.
Idealnie pasuje ze wszystkimi lekkimi sałatkami, nawet tymi najzwyklejszymi. Ja zazwyczaj kroję umyte pomidory, paprykę, rwę liście sałaty i dodaję odrobinę kiszonego ogórka, wszystko ze sobą mieszam i zajadam :) Plus świeże pieczywo z masłem, a na 'deser' pianki, które nabite na patyki chwilę trzymamy nad ogniem, póki wierzch nie okryje się lekko brązową skórką. Mniam!  




***
Ta notka miała pojawić się tutaj wczoraj, jednak coś się stało z internetem i nic z tego nie wyszło. Tak więc dodaję to dopiero dzisiaj. Nie martwcie się - halloweenowa notka również się pojawi :) 

~Ola

piątek, 26 października 2012

Cześć wszystkim! U mnie w Krakowie było dziś dosyć chłodno, jednak nie zniechęciło mnie to do spaceru po Rynku Głównym, a następnie szybkiej wizyty w Cupcake Corner Bakery, o której pisałam Wam ostatnio. Byłam bardzo ciekawa, jak wygląda wewnątrz to miejsce, tak wychwalane przez wszystkich , i gdy dziś padło pytanie "Gdzie idziemy?" bez wahania wybraliśmy właśnie Cupcake Corner. Atmosfera w środku - wymarzona dla smakoszy wszelkiego rodzaju wypieków, a już zwłaszcza dla amatorów ciężkich babeczek z kremami. Wszystkie były przecudownie ozdobione, każda w innym kolorze, z inną posypką czy też duszkiem... Cieszyły oko i wyśmienicie smakowały! Jak dla mnie świetne miejsce na krótki wypad do centrum, szczególnie kiedy na zewnątrz tak zimno... :) 


W Cupcake Corner już się szykują na Halloween ;P
~Ola

środa, 24 października 2012

Zmiany, zmiany, zmiany...
Jesień to przedziwny okres. Z jednej strony dookoła zimno, szaro, mnóstwo roboty, wciąż za mało snu i ciągłe odliczanie dni do kolejnego weekendu. Z drugiej jednak mimo wszystko chęć zmienienia czegoś w swoim życiu, plany większych i mniejszych rewolucji, poczynając od sposobu odżywiania, kończąc planach wakacyjnych. Być może nie zgodzicie się ze mną, ale ja właśnie tak widzę jesień. Szybko przejdziemy przez grube swetry, pierwsze przymrozki i szczelnie owinięte szalikami szyje! Zapomnijmy o aurze za oknem, cieszmy się życiem, chwytajmy dni... i spełniajmy się w swojej pasji. Dlatego ja zabieram się za wypróbowywanie nowych przepisów. Nie wiem, jak na tym skończy moja kuchnia, ale co tam! :) 

Od przyszłego tygodnia zapraszam na nowe przepisy, które będą się tu pojawiać, mam nadzieję ze zdjęciami. (Chociaż z tym różnie bywa) :D 


A za tydzień idę tam:

~Ola