Choć od założenia tego bloga minęło już sporo czasu, to ja właśnie teraz zabieram się do napisania mojej pierwszej notki. Jestem pełna nadziei, że mimo nieciekawego startu ze stroną bloggera wkrótce pojawiać się tu będzie coraz więcej postów, które (oby!) was zaciekawią.
Ja wraz z moimi współautorkami dopiero rozpoczynamy naszą przygodę blogowania. Chciałybyśmy czerpać z tego radość i robić to z przyjemnością oraz myślą, że może ktoś nas przeczyta... Tak więc koniec słów powitalnych. Trzeba zabrać się do roboty i sprawić, aby nasze oczekiwania się spełniły!
***
Jest już dość późna pora jak na myślenie o jedzeniu. Jednak to właśnie wtedy najczęściej napada mnie ochota na coś małego, szybkiego i smakowitego zarazem. Oczywiście - w większości przypadków po prostu nie chce mi się ruszyć głową i wymyślać przekąski o podanych wyżej cechach, poza tym wiedząc, że może to źle odbić się na mojej wadze.
Dlatego też, aby poćwiczyć swoją silną wolę, której siła przez wakacje stanowczo osłabnie, napiszę dla Was notkę o jedzeniu! A dokładniej mówiąc: o serniku.
Moja przygoda z kuchnią rozpoczęła się stosunkowo niedawno, jeśli spojrzy się na to z mojej strony. No bo rok czasu to naprawdę niewiele, zwłaszcza, ze wciąż uczęszcza się do szkoły. Specjalnie napisałam "z kuchnią" a nie "z gotowaniem" lub "z pieczeniem", bo te dwa przykłady czynności, które można wykonywać w kuchni, są tylko naprawdę dużym skrótem lub jak kto woli - uproszczeniem tej całej mojej przygody.
Nikt, zapewniam Was: NIKT nie wie jak się to wszystko zaczęło. A jest to bardzo prosta historia: przeczytałam książkę, na dodatek wypożyczoną z biblioteki, której główna bohaterka miała zamiłowanie do pieczenia. Jakby tego było mało, całe jej to zamiłowanie rozwijało się z akcją powieści. Rozumiecie - z każdym kolejnym rozdziałem umiała zrobić o ten jeden placek czy tam o ten jeden mus truskawkowy więcej. I to było wspaniałe, zwłaszcza, że wiek bohaterki był zbliżony do mojego! Pomyślałam sobie, że ciekawą, a na dodatek fantastyczną sprawą byłoby doznanie tego niesamowitego uczucia, którym owa bohaterka mogła pochwalić się już w połowie książki - kiedy wyczarowanym ciastem, tortem, plackiem, musem, rogalikiem czy też chlebkiem zachwycali się wszyscy tymi wspaniałościami poczęstowani.
A wracając do tego, czemu tak się uczepiłam tej KUCHNI. Bo przecież, kiedy twoim zainteresowaniem staje się gotowanie i pieczenie, to równocześnie zaczynają cię też obchodzić rzeczy z tym powiązane. Na przykład, robiąc zwyczajne, nudne zakupy w supermarkecie, zupełnie nieświadomie dochodzisz do wniosku, że wyjątkowo długo oglądasz wcześniej nic cię nieobchodzące patery, keksówki, formy na muffinki czy też zwykłe blachy. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze: że to co lubisz robić dodatkowo cię rozwija. :D
Koniec gadaniny, czas na przepis!
(Z góry przepraszam za tak niegramatyczną formę oraz zagadkowe ilości produktów. Dopiero się uczę!)
Kremowy sernik na zimno z ciemnym spodem z płatków czekoladowych. Mniam!
(na formę keksową)
Potrzebne nam będą:
- płatki czekoladowe (ja użyłam Chocapic);
- lekko roztopione masło;
- opakowanie twarożku półtłustego, tłustego lub chudego;
- opakowanie delikatnego serka waniliowego,
- cukier,
- 1-2 jajka,
- 1-2 żółtka,
- łyżeczka soku z cytryny,
- kilka (naprawdę niewiele!!!) kropel aromatu waniliowego,
- kilka łyżek śmietany 18%.
Jak to zrobić:
Płatki czekoladowe (ich ilość zależy od tego, jak gruby chcemy mieć spód naszego sernika) rozgniatamy do możliwie najkruchszej postaci, po czym łączymy je z roztopionym masłem tak, aby konsystencja była dosyć zwarta. Tak otrzymaną masą wykładamy spód keksówki, która wcześniej została wyłożona papierem do pieczenia. Wstawiamy do lodówki na minimum 30 minut.
Twarożek łączymy z serkiem waniliowym, cukrem oraz jajkami i żółtkami do uzyskania gładkiej masy. Dodajemy sok z cytryny oraz aromat waniliowy (opcjonalnie).
Wyjmujemy keksówkę z lodówki po upływie 30 minut. Wylewamy masę serową na spód i wyrównujemy brzegi łyżką. Spód i boki keksówki bardzo szczelnie owijamy folią aluminiową, najlepiej dwukrotnie, a następnie tak przygotowaną formę wstawiamy do drugiego naczynia, np. do innej blachy, które będzie sięgało naszej keksówce przynajmniej do 1/2 wysokości.
Naczynie z keksówką wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni C, po czym ostrożnie wypełniamy je wodą do 1/3 wysokości keksówki. Pieczemy 50 minut.
Śmietanę 18% mieszamy z cukrem i smarujemy nią upieczony sernik. Wkładamy ciasto z powrotem do piekarnika na 7-10 minut. Po tym czasie wyjmujemy go z piekarnika, czekamy, aż przestygnie i wstawiamy do lodówki na minimum 6 godzin.
Bardzo dobrze smakuje z nutką wiśni, np. z syropem wiśniowym lub konfiturą. Lubię takie połączenia: czekolada, wanilia, wiśnia.
Po prostu BOMBY-CHERRY! :DD
~Ola