niedziela, 22 lipca 2012

Myślę, że zanim zupełnie przyzwyczaję się do bloggera, minie NAPRAWDĘ sporo czasu. Nie jestem komputerowym mózgiem, ale póki co jakoś mi ta cała zabawa tutaj idzie. Na razie jestem w blogowaniu trochę osamotniona, ponieważ jedna z moich współautorek wyjechała na jakiś czas, jednak to nie oznacza, że będzie tu świecić pustkami! O nie, ja nie zamierzam zaniedbywać naszego bomby cherry :D. Wczoraj było o pieczeniu, dlatego dzisiaj, trochę inaczej - o gotowaniu! 

Każdy z Was z pewnością ma swojego faworyta wśród rosołów. A tak się składa, że to właśnie rosół będzie stanowić podstawę mojego dzisiejszego przepisu, którego wspaniałą posiadaczką stałam się podczas zeszłych wakacji. 
Chociaż w zasadzie wersja z rosołem jest moją... jakby to powiedzieć... wariacją, nie zrażajcie się, ponieważ podam też wersję bezmięsną. (To tak specjalnie dla tych, którzy, tak jak Mia w Pamiętniku Księżniczki są wegetariańskiej natury.) Otóż wszyscy dobrze wiemy, że bulion to podstawa przeważającej części zup, które królują na naszych polskich - i nie tylko - stołach. Ja jednak, aby wszyscy Ci, co tutaj zaglądną i po dziesiątym słowie drugiej części mojej notki zniechęcą się do dalszego czytania, podam także ten oryginalny, jednak jeszcze nie wypróbowany przeze mnie sposób przyrządzenia zupy neapolitańskiej. 
Tak jak już wcześniej napisałam, oryginalny, bezmięsny przepis otrzymałam na minionych wakacjach. Wydał mi się on naprawdę fantastyczny, zważywszy na moje ciche zamiłowanie do serów. Jednak dopiero po powrocie do domu mogłam go spokojnie wypróbować. Wtedy jednak postanowiłam pójść na łatwiznę i wykorzystać resztki obiadu. Wystarczyło do miseczki gorącego rosołu dodać odpowiadającą ilość serka topionego w ulubionym smaku, aby ta zwykła, nudna zupa nabrała zupełnie innego charakteru! Z dodatkiem długiego, zielonego makaronu - to było to, o czym można zamarzyć w długi, ciemny zimowy wieczór. Oczywiście, zamiast serka topionego można dodać też ulubiony rodzaj sera żółtego, który będzie tu równie idealnie pasować. Dlatego, jeśli tylko zostaną Wam resztki po niedzielnym obiadku, bez wahania będziecie wiedzieć, co z nimi zrobić! :D


Zupa serowa, zwana przez niektórych, w tym także przez osobę, od której mam ten przepis, neapolitańską. 
Pyyycha! 
Potrzebne nam będą:
- marchewka,
- pietuszka, 
- por,
- opakowanie ulubionego smaku serka topionego,
- kostka rosołowa,
- długi zielony makaron.

Jak to zrobić:
Marchewkę, pietruszkę i pora myjemy. Odcinamy niepotrzebną końcówkę pora, resztę obieramy. Warzywa gotujemy w garnku do miękkości. Po tym czasie dodajemy kostkę rosołową, czekamy aż się całkowicie rozpuści. Po małych ilościach dodajemy do bulionu serek topiony, sprawdzając, czy ma interesujący nas smak. Cały czas gotując zupę, dodajemy do niej makaron. Gotujemy całość do momentu, aż makaron będzie miękki. Podajemy na gorąco, przelewając do małych miseczek (sądzę, że w małych porcjach smakuje najlepiej :D). Możemy dodać pokrojoną w plasterki ugotowaną marchewkę lub posypać startym żółtym serem. Smacznego! 

~Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz