HEJ! Dawno nie pisałam, ale to przez brak czasu. O Oli to już nawet nie wspomnę! Nie pamiętam już jej ostatniego wpisu:( Dzisiejszy dzień jest naprawdę dziwny. Jestem totalnie wkurzona, więc lepiej miejcie nadzieję, że post nie będzie zbyt ostry i agresywny;) Nie rozumiałam ludzi, nie rozumiem i chyba naprawdę nigdy nie zrozumiem! No trudno... forever alone;)
A dzisiaj już premiera długo wyczekiwanego filmu. Mówię oczywiście o cz. 2 Przed świtem. Jak już kiedyś wspominałam miałam fioła na punkcie zmierzchu. Teraz nie robi to na mnie aż tak wielkiego wrażenia, ale do kina oczywiście się wybieram. Mam tylko nadzieję, że film mnie nie zawiedzie, a będzie wręcz tak samo dobry jak poprzednie części. Nie potrafię wybrać części, która z tamtych czterech podobała mi się najbardziej. Przyznam, że każda była ciekawa i... w swoim rodzaju;) Jednak najmniej urzekł mnie "Księżyc w nowiu". Jestem Team Edward, więc to może dlatego! Nie spodobało mi się, że tak rzadko pokazywany był w tamtym odcinku. Przed świtem cz. 1 było tak piękne, że aż się wzruszyłam. Szczególnie podczas ślubu Belli i Edwarda. Coś niesamowitego! Ta piękna koronkowa suknia, długi welon i bardzo zaskakujące- buty na obcasach;) Wystrój domu Cullenów i ich ogrodu przecudowny! Pełno zieleni i kwiatów. Samemu marzy się o takim ślubie... Jak z bajki! Szkoda tylko, że to wszystko później zamienia się w koszmar kiedy Isabella zachodzi w ciąże. Ten ból, cierpienie Belli nie do zniesienia! Na szczęście wszystko się ułoży. Niestety w ostatniej już części sagi czeka nas dużo kolejnych niespodzianek, niezbyt dobrych. Wiem, bo czytałam wszystkie książki, które były naprawdę wspaniałe! Śmiem twierdzić, że lepsze od filmu. Ostatnia część sagi była najlepsza, zobaczymy jak zostanie przedstawiona za pomocą ekranu;)
~Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz